Nie lubię czytać książek


Nie lubię czytać książek. Dobrze, może jest kilka powieści, które bardzo mi się podobają. Ale nie cierpię na książkoholizm tak jak myślałam przez... wiele lat. Nie wiem czy to kwestia tego, że ostatnio nie mogę się zachwycić żadną wydrukowaną opowieścią czy tego, że wręcz zmuszam się do czytania, jakby to był obowiązek. Już mnie to nie cieszy. Nie wiem czy kiedykolwiek cieszyło. Zaczynam się teraz zastanawiać jak jeszcze wiele rzeczy sobie wmówiłam. Jak wiele swoich hobby i cech jest tylko narzuconym przeze mnie wymysłem.

Nie wiem dlaczego teraz, dlaczego dziś o tej porze. Po prostu włączyłam laptopa i zaczęłam pisać posta po ponad miesięcznej nieobecności i zapewnień samej siebie, że nie będę już pisać bloga. Miałam go nawet usunąć. Czuję w sobie jakiś supeł, który zawiązuje się w moim żołądku i nie mam pojęcia jak go rozwiązać.
Oszukuję siebie tak, jak zawsze. Od kiedy? Nie pamiętam. Po prostu czuję się bezbarwna, bezkształtna. Obserwuję różnych ludzi i części ich osobowości łączę wymyślać swoją własna. To jak kradzież. A to wszystko brzmi jak jakiś chory bełkot.
Po prostu kiedyś spodobała mi się książka. Zaczęłam o niej czytać. Trafiłam na blog z recenzjami i chyba pomyślałam, że fajnie byłoby dużo czytać. Bo książki dobrze wyglądają. Tyle się mówi, że nie czytamy. Że Polacy nie czytają. To świetny pomysł. Mogę dostawać nawet książki z wydawnictw. I wiecie co? Miałam bloga z recenzjami. Ale to był niewypał. Jeszcze kilka moich opinii o różnych powieściach możecie znaleźć nawet tutaj, na Muffled Sunrise. 
Chyba najgorsze było to jak na początku wakacji przeczytałam dwie książki i z całej siły próbowałam napisać ich recenzje. Ciągle miałam wyrzuty sumienia, że jeszcze tego nie zrobiłam. Zatruwałam sobie tym wakacje. W końcu opublikowałam post o tych książkach i wkrótce go usunęłam, taki był beznadziejny.
Są książki, które po części zmieniły moje życie, ale jest ich niewiele. Za to dużo czytam na siłę. Bo przecież miała dobre recenzje. Bo przecież to bestseller. Chciałam czytać klasyki literatury tylko dlatego żeby wyjść na mądrą, oczytaną. Nieważne, że mi się nie podobały. Widziałam przecież jak ludzie w moim wieku się nimi zachwycają. Szekspirem i w ogóle. Ale ja nie lubię dramatów. Dlatego nowa część Harry'ego Pottera nie do końca skradła moje serce. Mam ochotę po prostu przepisać ją na zwykłą prozę.


Nie lubię teatru.

Zgłosiłam się jako recenzent do Teatru Współczesnego. Miałam chodzić na przedstawienia, pisać recenzje, promować teatr. Zanim dołączyłam do programu bywałam w teatrze tylko ze szkołą. Wiadomo, bo wtedy nie ma lekcji, można wyjść ze szkoły, pojechać do miasta, porozmawiać na spokojnie z koleżankami itd. 
Byłam łącznie na trzech przedstawieniach jako recenzent. Żadnego z nich nie zrozumiałam na tyle, aby wyskubać cokolwiek oprócz: "Co do było, do cholery?!". Być może to współczesny teatr i wiadomo, że trudniej go zrozumieć, ale ja po prostu nie lubię teatru. Nie lubię i tyle. Koniec. Jestem prymitywną szarą masą tych czasów, która nie docenia prawdziwej sztuki. Mam nadzieje, że kiedyś doznam wybaczenia. Teraz za każdym razem jak moja polonistka proponuje nam wyjścia do teatru, uśmiecham się tylko i myślę - "Nigdy więcej".

Nie lubię pisać na zawołanie.

Zacznijmy od lekcji języka polskiego. Tam to ciągle trzeba pisać. Nic dziwnego, w sumie sama się pchałam na humana, więc teraz mam co chciałam. No więc piszę, ale... mam przygotowane schematy, zdania, punkty, które mam zawrzeć w wypowiedzi pisemnej, więc każda praca w dużej mierze jest taka sama i zamiera minimalną ilość słów. I nie wstydzę się tego. Kiedyś, gdy ponosiła mnie wyobraźnia i rozpisywałam się, a potem musiałam to czytać na głos to wciąż słyszałam krytykę. W końcu nikt nie nagradza za kreatywność na maturze. Ma być poprawnie, a nie oryginalnie.
Przejdźmy do gazetki szkolnej. Mój kolejny pomysł z początku roku szkolnego (taki jak teatr), aby zaangażować się w życie szkoły, pokazać światu moje teksty i różne inne takie tam górnolotne myśli. Powiem nawet, że w pierwszym numerze mój artykuł był na pierwszej stronie. Taka byłam dobra. Byłam, bo już nie chodzę na spotkania redaktorów. Są na długiej przerwie, gdy zazwyczaj powtarzam do następnej lekcji albo po lekcjach. I to nie od razu, ale musiałabym czekać. Dlatego jakoś się oddaliłam od tego pomysłu. Poza tym i tak nie miałam weny na artykuł. Nie potrafię tak na zawołanie wymyślić tekst. To się dzieje bez planu, zupełnie tak jak teraz.
Zakończmy te rozważania na blogu. Pamiętam jak na początku, jeszcze w kwietniu 2015 byłam tak zdeterminowana, że wprost MUSIAŁAM publikować dwa posty tygodniowa i koniec. Tak więc robiłam. Przez jakiś czas. Potem, jak wiemy, się trochę posypało. 
Tak naprawdę, gdybym się głębiej zastanowiła to na blogu tylko kilka postów, z których jestem naprawdę dumna, Takich, które nie powstały na zawołanie, ale w przypływie inspiracji. Takie prosto z serca. Pisałam je, gdy musiałam robić pracę domową, sprzątać, uczyć się lub robić inne rzeczy, które zazwyczaj muszę robić.
Dlatego właśnie nie można od mnie oczekiwać systematyczności. Posty będą kiedy będą, a jak już będą to takie naprawdę.

Lubię norweski serial. I język angielski.

Żeby nie było, że nic nie lubię.
Ostatnimi czasy nie do końca radziłam sobie z angielskim w szkole. Mimo że kocham ten język, to nie miałam motywacji, aby się go uczyć. Szczególnie, gdy do wykucia miałam jakieś prehistoryczne idiomy, części silnika czy przepisy drogowe w Anglii - przyda się jak już po liceum trzeba będzie jechać na zmywak. Wszystkie obcojęzyczne teksty zaczęły mnie odrzucać. Nie chciałam mówić ani pisać po angielsku. Denerwowało mnie jak nie rozumiałam prostych słów, albo umykały mi podczas wypowiedzi. A potem przyjaciółka wysłała mi linka do norweskiego serialu "Skam".
Aktualnie jestem tak wciągnięta, że oglądałam dzisiaj nowy odcinek po norwesku, próbują się domyślić co mówią bohaterowie - ale nie o tym chce mówić. Zanim zaczęto niedawno prowadzić tłumaczenia odcinków na język polski, były dostępne jedynie angielskie napisy. I być może po pierwszym odcinku zrozumiałam prawie tyle co po norwesku, ale... teraz jest znacznie lepiej. Dlaczego? Uczę się angielskiego już jakiś czas. Jednak miałam z nim styczność tylko w szkole, która niezbyt uczy jego praktycznego zastosowania. Z językiem obcym trzeba mieć stały kontakt, używać go. Po drugim odcinku wszystko już było w porządku, naprawdę. Dzisiaj, w oczekiwaniu na nowy odcinek, obejrzałam wszystko jeszcze raz i nie mam już żadnych problemów ze zrozumieniem.
Co samego "Skam" to mogę spokojnie powiedzieć, że mam obsesje. Każdy sezon jest o czymś innym, łączy się tylko nieznaczącymi wątkami. Osobiście oglądam tylko 3 serię, bo najbardziej mi odpowiada. I jest naprawdę cudowna! Pokochałam głównych bohaterów - Evena i Izaka, a gdy na Twitterze widzę przecieki z nowych odcinków, mam łzy w oczach. Tak bardzo to kocham. Evak is real, kochani.


Lubię muzykę i taniec.

Muzyka jest moją siłą. Dzięki niej się śmieje, tańczę, płaczę, czuję, kocham. Ona mi towarzyszy przez cały czas - podczas jazdy do szkoły, robienia lekcji, spotkania z przyjaciółmi, zawsze. Chociaż najbardziej lubię pop, nie ograniczam się. Na moim Spotify można znaleźć przeróżna gatunki, wykonawców, utwory stare jak świat i te, które niedawno wyszły. Znane z list przebojów oraz te kompletnie niepopularne.
Mam wiele pięknych wspomnień z muzyką, choćby z szwedzką Abbą. "Mamma Mia" to nasz film rodziny, który oglądamy w nieskończoność, a po obejrzeniu zazwyczaj włączamy składankę największych hitów i tańczymy do póki nie opadniemy z sił. Więc lubię też tańczyć, bardzo. A wiadomo, z tym jak ze śpiewaniem - tańczyć każdy może.

Lubię moją rodzinę, przyjaciół i kręcenie filmików.

Czyli najważniejszych ludzi w moim życiu, którzy zawsze są przy mnie. Kocham nasze głupawki, wspólne wyprawy, rozmowy telefoniczne, śmiech do bólu brzucha, żarty zrozumiałe tylko dla nas, szczerze rozmowy, kolekcje zdjęć i oczywiście filmików.
Czasami współczuję moim znajomym na Snapchacie, że muszą patrzeć na te milion filmików, które nagrywam z moimi przyjaciółmi. Ale to wszystko się zapisuje, a gdy ktoś ma urodziny ja to wszystko wyciągam i mogę siedzieć do nocy montując, dodając podpisy, sceny z innych filmów, muzykę i tworzyć cuda. Potem patrzę jak inni oglądają moje skromne dzieło i jestem z siebie dumna. Może to prawie nic, ale dla mnie znaczy bardzo dużo. Bo lubię też wywoływać w ludziach emocje, rozbawiać ich i wzruszać, pokazywać jak bardzo mi na nich zależy w krótkim filmiku, w którym zawieram odłamek mojego serca.

Lubię oglądać filmy i je komentować. W kinie też.

Z zamiłowaniem zbieram bilety do kina i naprawdę kocham tam chodzić. Oczywiście zabieram ze sobą moich ludzi, a potem muszą znosić moje przeżywanie filmów. Jestem dzieckiem, które śmieje się tak, że spada z krzesła, płacze i nie może się opanować, komentuje sytuacje i zachowania bohaterów.
I o ile w kinie jeszcze jakoś (w miarę) mogę się opanować, to w domu zazwyczaj trzymam pilota, w razie potrzeby zatrzymuję film oraz mówię co mam do powiedzenia.
Kocham wszystkich, którzy mimo wszystko wciąż cokolwiek ze mną oglądają.

Lubię blogować.

I właśnie dlatego tu jestem. Nigdy nie będę Jessicą Mercedes, Zoellą czy sama nie wiem kim. Bo jestem sobą, która pisze zupełnie z doskoku, ale jak już, to na kilka stron. I zawsze wracam. Nieważne jak długa jest przerwa, ja wciąż tu jestem. Manewruję przy szablonie, czytam inne blogi i komentuje, monitoruje liczbę wyświetleń i takie tam. Jestem obecna, ponieważ to jest moje małe miejsce na świecie. Nie potrzebuję w nim sławy czy pieniędzy, raczej kilka szczerych komentarzy. Być może nie zmienię świata jak wynalazca internetu, ale daję z siebie co mogę. Chociaż czasami się gubię, nie wiem kim do końca jestem, co potrafię, do czego się nadaję, wciąż się zmieniam i rozwijam. Wiem, że po prostu trzeba być sobą i nie tracić czasu na książki, które nas nudzą. No chyba, że jest się na humanie i chce się zdać przyzwoicie maturę. Wtedy trzeba trochę przecierpieć. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Komentarze

  1. ja mam tylko jedną rzecz do powiedzenia

    aha pa same

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze to robic co się kocha.
    Pozdrawiam
    E.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham czytać. Nie wiem, jak to się zaczęło. Raczej nagle. Może po prostu sięgnęłam po pierwsza książkę, a dalej historia potoczyła się już sama. Uwielbiam sięgać po klasyki - próbuję się przekonać, co jest w tych pozycjach tak szczególnego, że wywarły tak ogromny wpływ na światową literaturę? Po nowości także sięgam - co jest w nich takiego, że jest o nich taki szum na blogach recenzenckich?
    Dużo też piszę. Często publikują posty - co 3-4 dni. Uwielbiam to robić i chcę być w tym jak najlepsza, dlatego dużo ćwiczę. W sumie nigdy też nie czułam się ograniczona przez szkolne klimaty. Może w podstawówce, ale w gimnazjum w pełni korzystałam z swojej kreatywności, choć musiałam trzymać się schematu. Podczas konkursu kuratoryjnego okazało się, że schemat był potrzebny, aby zbudować coś nowego, zupełnie innego.
    I nigdy nie starałam się wciskać w jakieś szalone ramy i robić coś, co zupełnie ze mną nie współgra. Przez chwilę jeździłam konno, ale to nie było dla mnie. Przez jakiś czas chodziłam na kółko teatralne, lecz nic większego z tego nie wyrosło. Próbowałam wielu rzeczy - znalazłam pisanie i geografię. To takie dwie rzeczy, które są dla mnie obecnie naprawdę ważne, choć niektórzy twierdzą, ze zachwyt mapami to pierwszy krok do zwariowania ;)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem zastanawiam się nad tym samym. Czy aby na pewno to co robię i lubię nie jest po prostu wymysłem narzuconym przez presję otoczenia.
    Czy niektóre z moich zainteresowań nie są podchwycone od kogoś innego i dopasowane pod moją osobę.
    Lubię książki.
    Nie dlatego, że tak wymaga moda. Lubię analizować myślenie innych ludzi. Do tego najprawdopodobniej jestem też lekko stuknięta.
    I nie zamierzam tego zmieniać na nic innego. Chociaż zawsze chciałam grać w teatrze i być mistrzynią w szachach. Nauczyłam się, że robienie czegoś wbrew sobie nigdy nie przynosi pozytywnych efektów.
    Wolę więc zostać sobą. Cichą, dużo myśląca, kochającą muzykę sobą.
    Nawet jeśli szachy idą mi do dupy.
    Cieszę się, że zdecydowałaś tak samo.
    Świetny wpis, pozdrawiam :D
    zaryzykuj i kliknij

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

♥ Jeżeli zauważyłeś/aś jakiś błąd - pisz od razu!
♥ Jeśli masz jakieś pytanie - śmiało pytaj!
♥ Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, są ona dla mnie niezwykłą motywacją do dalszego pisania.

Popularne posty z tego bloga

Gayle Forman - "Byłam tu"